Wszystkie zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie oraz wykorzystywanie bez uprzedniego uzyskania mojej zgody.

sobota, 30 marca 2013

Wesołego Alleluja!

Moi Drodzy.

Życzę Wam, aby nadchodzące
Święta Wielkanocne
były dla Was czasem spędzonym w gronie najbliższych.
Życzę spokoju i pogody ducha, ciepła w sercach
no i odrobiny słońca na niebie. 


manita

środa, 27 marca 2013

napływ sił

   Witajcie.

   Nie wiem jak to się stało. Nie wnikam, nie analizuję, po prostu chcę utrzymać ten stan. Nagle moje ciało napełniła energia. Obudziłam się i poczułam moc ;). W domu latam na miotle jak zawodowa czarownica, wyganiam wszystkie koty z kątów i przeganiam pająki ;). Chcę być dobrze przygotowana na nadejście ciepłych dni. Umyłam okna, posprzątałam szafki w kuchni, poukładałam w garderobie, kafle pomyte. Nawet uszyłam zasłoneczki do kuchni.


   Proste, krótkie z białej bawełny z falbanką w czerwoną kratkę. Ta kratka kojarzy mi się z domem rodzinnym. Dawno temu moja mama miała wiele dodatków w kuchni w ten deseń. Do kompletu doszyłam kurtynkę na regał. Tym razem dokleiłam krowę z serwetki. Zdjęcia są takie sobie, bo słoneczko w przeciwieństwie do mnie nie działa jeszcze ze wzmożoną siłą.




   Ponieważ wiosna się nie spieszy, sama sobie wprowadzam cieplejszy klimat do domku. Kwiaty działają na mnie wspaniale. Czy te pełne stokrotki nie są urocze?




   Moje Kochane, dziękuję za wszystkie wyróżnienia jakie ostatnio otrzymałam. Postaram się w najbliższym czasie na nie odpowiedzieć. Dziękuję, że do mnie zaglądacie, że jesteście. Teraz zmykam do dalszych porządków.

poniedziałek, 25 marca 2013

bo kawa uzależnia

   Witajcie.

   Tak, tak- kawa uzależnia. Jestem nałogowcem i jak widać, w tym zakresie, w każdym wydaniu. Nie mogłam się powstrzymać i powstał kolejny kofeinowy zajączek, który zamieszkał w małej doniczce. Jest kolorowym akcentem na mojej półeczce.





   A czy Wy już też po kawce?

niedziela, 24 marca 2013

jak zrobić wielkanocnego zajączka

   Witajcie.

   Postanowiłam przestać narzekać na aurę nam panującą i zwalczyć swoje złe samopoczucie. A jak? Przecież od dawien dawna wiadomo, że praca uszlachetnia, więc od rana postanowiłam przeprosić maszynę za brak przejawów zainteresowania i spędzić z nią kilka chwil. Dodatkowo chciałam pokazać jak szybko i łatwo można sobie przygotować wielkanocnego zajączka. A więc do dzieła.

   Potrzebujemy kawałek tkaniny. Jego wielkość uzależniona jest oczywiście od tego, jak duży ma być nasz uchol. Tkanina również dowolna. Wszystko zależy od Waszej fantazji.

Krok pierwszy przygotowujemy sobie wykrój. U mnie to prosty zajączek z jednego kawałka. Głowa z uszami i tułów.

   Wybrałam białą bawełnę, którą później ozdobię. Wy możecie wybrać każdy kolor i wzór. Wedle uznania. Zwróćcie tylko uwagę na dół wykroju. Robimy taką nibynóżkę.


   Zszywamy nasz wykrój po liniach, pozostawiając otwarty dół nóżki. U mnie na rysunku uszy są oddzielone od głowy linią  (tak je rysowałam tworząc zajączka) ale wlotów nie stębnujemy- tworzą one jedną całość z zajączkiem. Odcinamy nadmiar tkaniny.

   Teraz składamy rogi przy nóżce i przeszywamy. Podobnie robiliśmy przy szyciu pojemnika. Po przeszyciu rogów nadmiar tkaniny obcinamy.





   Wszystkie zaokrąglenia na wykroju czy kąty należy ponacinać, aby nasza ozdoba ładnie się układała na szwach. Pamiętajcie aby nie przeciąć nitki.


   Możemy wywrócić zajączka na prawą stronę. Widać jak materiał na "nóżce" zakłada nam się do środka.


   Teraz wypychamy dokładnie i zszywamy otwór na dole zajączka. Gdybym użyła kolorowej tkaniny zajączek byłby już gotowy.




   Mój zajączek będzie jednak pomalowany kawą. W tym celu przygotowałam sobie dwa roztwory kawy. Gorąca woda i kawa rozpuszczalna. Jeden jest z mniejszą ilością kawy a drugi bardziej stężony. Najpierw przy użyciu kawałka gąbki lub pędzla należy pomalować całego zajączka słabszą kawką. Następnie cieniujemy kawą mocniejszą. Mokrego stworka umieszczamy na 10- 15 minut w nagrzanym do około 160-180 stopni piekarniku i suszymy.


Mojego jeszcze pomalowałam farbami akrylowymi, dodałam kokardkę i gotowe.




   Mam nadzieję, że zajączek przypadł Wam do gustu i ktoś może zrobi sobie podobnego.

   Miłej niedzieli.

piątek, 22 marca 2013

iskierka

   Witajcie.

   No i coś nie spisaliśmy się z tym tradycyjnym żegnaniem zimy. Nie wystraszyła się ani wody, ani ognia, nawet zaklęć i przekleństw nie posłuchała. Nadal z nami jest i dzisiaj pokazała swoje "wredne", pełne mrozu oblicze.
   Jak wam już pisałam pod ostatnim postem mój zdolny synek musiał opuścić konkursową salę z powodu ... bólu brzucha. Zestresował się chłopak strasznie. Julek podsumowała, że i tak nie było najgorzej bo inny chłopiec z klasy, przed przystąpieniem do konkursu płakał i wymiotował. Biedne te nasze dzieciaki. Od początku swojego życia biorą udział w tym wyścigu szczurów. Osobiście mam dość luźne podejście do wszelkiego rodzaju konkursów, występów i zmuszać do udziału w nich moich dzieci nie mam zamiaru. Może mi kiedyś dziecko samo zrozumie, że nie trzeba tak bardzo wszystkiego brać do siebie. A może nie, ja przecież też się wieloma nieistotnymi rzeczami przejmuję.

   A więc tak. Brzydka pogoda nadal jest? Jest. Złe samopoczucie jest? Niestety ale tak. Brak chęci i weny do działania obecny? Trwa nadal. Dodatkowo w pracy kosmos i sajgon, aż na samą myśl ciarki mi idą po grzbiecie. A jeszcze żeby było mało- jutro pracuję, buuuu.

   Tym bardziej zrobiło mi się ciepło na serduchu, gdy odebrałam dzisiaj paczkę od mojej kochanej Dusi a w niej same cuda, o takie




   Dusiu dziękuję Tobie z całego serca. Jesteś jedyną iskierką radości mojego dnia dzisiejszego  Sprawiłaś mi ogromną frajdę. Wszystko jest fantastyczne a duże jajo wymiata.

    Życzę wam miłego wieczorka.

środa, 20 marca 2013

padam na twarz

   Witam was wieczorową porą.

   Wpadam tylko na chwilę. Potrzebuję jakiegoś zastrzyku sił witalnych i energii. Padam na twarz. Zmęczona jestem strasznie. Mój organizm domaga się odpoczynku. Przesilenie mnie dopadło. Niestety wraz ze spadkiem formy odczuwam nagły wzrost prac i obowiązków. Komunia szarańczy zbliża się wielkimi krokami a co za tym idzie mamy sporo dodatkowych zajęć. Kolka ma jutro kangura, czyli konkurs matematyczny i siedzimy przy rozwiązywaniu testów i zadań. Matko jedyna, albo jestem już tak ograniczona matematycznie albo te zadania są jakieś kosmiczne. Normalnie sama mam z nimi problemy a mój synek jest dopiero uczniem drugiej klasy. Te gąski ważące tyle co kaczka i trzy rybki, będą mi się po nocach śniły. Masakra jakaś. Czy my też na tym poziomie uczyliśmy się tak trudnych rzeczy? Nie wiem już sama, ale coś mi się nie wydaje.

   Miała być wiosna i co? I jajeczko, że tak się wyrazić sobie pozwolę. Śnieg i chłód. Obstawiłam się w domu małymi żonkilami i gapię się na nie myśląc, że mi to w czymś pomoże.





   Ps. gdyby ktoś widział jakąś wiosenną zajawkę- błagam niech dzieli się swoją wiedzą i proszę  - trzymajcie kciuki za mojego Kolkę, bo jak sam twierdzi- nie zniesie tego upokorzenia. Rozśmiesza mnie ten mój bączek.

niedziela, 17 marca 2013

znaleźć przeznaczenie

   Witajcie.

   Bardzo cieszy mnie fakt, że nowe osoby rozgościły się w manitowisku. Witam Was moje drogie w moich skromnych progach i mam nadzieję,  że będzie tu Wam ze mną miło i przyjemnie. Wszystkim moim gościom- tym stałym i tym, który są przypadkiem  dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze, które dodają mi otuchy. Zaręczam, że każde słowo jest dla mnie oznaką sympatii i niejednokrotnie potrafi poprawić mi humor.

   Co dzisiaj? Dzisiaj muszę Wam powiedzieć o kolejnym sympatycznym geście ze strony osoby, której nie znam wcale. Muszę Wam się przyznać do tego, że odkąd postanowiłam prowadzić bloga, takie rzeczy spotykają mnie często. A więc. Koleżanka mojej mamy, która już kiedyś podarowała mi włóczki na włosy dla lalek, zobaczyła u mnie wpis dotyczący półki, którą sobie przerobiłam. I... znalazła u siebie parasolnik, który przekazała mi w prezencie za pośrednictwem mojej mamy. Tak o, zwyczajnie- przyniosła, poprosiła o przekazanie. Ile na tym świecie jest jeszcze bezinteresownych ludzi! Jeżeli Pani do mnie jeszcze kiedyś zawita- proszę mi wierzyć, że jest mi szalenie miło i bardzo dziękuję za prezent.
   Parasolnik bardzo fajny. Solidny, drewniany. I tu pojawił się problem. Gdzie ja go postawię? Wiecie jak to się mieszka w bloku. Przedpokój zastawiony. Jak jeszcze coś ustawię na podłodze nie będzie gdzie nogi postawić. Coś musiałam z nim zrobić. Musiałam znaleźć dla niego jakieś alternatywne przeznaczenie i znalazłam.
   Biała farba, pędzel, kawałek białej bawełny, serwetka, klej i zawieszka z wieszakiem. Trochę pracy i... mam skrzyneczkę, w której schowały się tzw. korki od światła. Wyobraźcie sobie, że pomysł przypadł do gustu nawet mojemu ślubnemu, który ani razu nie wspominał o cepelii.

   Teraz dokumentacja fotograficzna mojej metamorfozy parasolnika.

przed:

Simon zdziwiony co tam znowu żywicielka do domu przyniosła


a tu po:




a tu już na miejscu (okropne światło do robienia zdjęć ;) )


na dole do listewek można doczepiać różne woreczki, zawieszki :)


   Życzę Wam miłej niedzieli. Słoneczko wstało i pięknie zagląda do okien. 

sobota, 16 marca 2013

mój prywatny anioł stróż

   Witam serdecznie.

   Co z tego, że biało jest wszędzie. Co z tego, że zima powinna już nas pożegnać. Co z tego, że powinno być już zielono. Co z tego, że pragnę słońca, którego nadal nie ma. Co z tego, że biegnąć na pocztę, moją twarz smagał zimny i przenikliwy wiatr. Dzisiaj nic mi nie przeszkadza. Dzisiaj od rana jestem szczęśliwa przeogromnie. Szczęśliwa, zachwycona, oczarowana. Dlaczego?- zapytacie. Już tłumaczę.
   Przyleciał do mnie. Przyleciał na swoich pięknych, białych skrzydłach. Roztoczył aurę ciepła, radości i od razu zrobiło się cudownie. Mój prywatny anioł. Mój anioł stróż. Nikt nie ma tak wspaniałego anioła. Jest wyjątkowy, piękny, idealny... Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, ale lepiej będzie jak Wam go zaprezentuję.





   Pewnie już każdy wie kto go do mnie przysłał. Tak to kochana Foggia, która chyba urodziła się po to, by sprowadzać na Ziemię anioły.

   Moja Kochana. Nie potrafię słowami wyrazić swojej ogromnej wdzięczności i radości jaka wypełnia moje serce. Powiem jedno- uwielbiam Ciebie i dziękuję.

   Muszę Wam powiedzieć, że moja córka nadała aniołowi imię- Aneta. Myślę, że to idealne imię dla naszego stróża. Anetka ma nawet dwie pary skarpetek, ale tu widzicie tylko różowe, gdyż białe są pod spodem, przecież mamy jeszcze zimę.

   Dziękuję również za cudowne przydasie jakie były dołączone do przesyłki. Guziczki są nieziemskie.


   Podejrzewam, że większość z Was zna stronkę Foggi, ale jeśli wpadnie do mnie ktoś, kto jeszcze tam nie był, to musi to naprawić. Zajrzyjcie a gwarantuję, że będziecie zachwyceni.

   Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłej soboty.

czwartek, 14 marca 2013

wystraszony królik

Witajcie.

   Dzisiaj chcę Wam pokazać kolejnego królika. Długo myślałam jak ten królik ma wyglądać, bo był przeznaczony dla wyjątkowej osoby- niezwykle ciepłej i diabelsko utalentowanej. Sęk tkwił w tym, że osóbka ta zajmuje się szyciem i to w dodatku szyje między innymi anioły, anioły cudnej urody. Tą osobą jest znana dobrze wszystkim Foggia. I teraz już rozumiecie dlaczego królik jest wystraszony.
   Matko jedyna- co ja się nadumałam jak on ma wyglądać. Foggia dała mi pełną dowolność, więc byłam zdana tylko na swoją intuicję.
   Obmyśliłam pannę ogrodniczkę. Wiosenną i w delikatnych barwach. Szyłam z kamieniem na sercu i gulą w gardle. Następnie ubrałam ją w kwiecistą kieckę z haleczką. Na głowę włożyłam kapelusik. Gotową zaniosłam na pocztę i wysłałam w daleką drogę.

   Cały czas żyłam w niepewności, czy moja fantazja nie skierowała mnie na jakieś boczne, ślepe dróżki. Jedną zmarszkę więcej zawdzięczam wystraszonej ogrodniczce.








   Dzisiaj króliczek jest już w nowym domu. I taka oto dostałam wiadomość:
"jest, dostałam!! Jaki on śliczny i taki wiosenny, specjalnie dla niego umyłam okno kuchenne i się rozgościł!! A skąd wiedziałaś ze ja ostatnio inwestuję w błękity i róże!! jest absolutnie piękny, a te marchewki cuuuudo!!!! Dziękuję!".

   Mam nadzieję, że Foggia jest nie tylko bardzo sympatyczną osóbką ale również szczerą ;). Jeżeli tak, to moje serce raduje się na całego.

środa, 13 marca 2013

kolejne pojemniczki

   Witajcie.


   Uszyłam kolejne pojemniczki, bo pojemniczków nigdy dość. Szyje się je łatwo i przyjemnie, więc przeszkód w ich powstaniu totalnie brak.
   Pudełeczka uszyte z grubej bawełny w kratkę na białej podszewce. Uszyte zgodnie z prezentowaną już wcześniej instrukcją. Nie pierwsze i zapewne nie ostatnie.






   Gdzie jest ta wiosna? pytam się. Mam już dosyć śniegu i mój organizm też. Jestem zmeczona i to bardzo. Słoneczko przybądź do nas.