Wszystkie zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie oraz wykorzystywanie bez uprzedniego uzyskania mojej zgody.

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Na ten Nowy Rok!

   Moi drodzy!


   Na samym początku chciałabym serdecznie podziękować, że w tym mijającym nam 2012 roku byliście ze mną. Dziękuję za miłe słowa, odwiedziny, prezenty, rozmowy. Bardzo się cieszę, że postanowiłam powołać do życia manitowisko, bo dzięki niemu mogłam Was poznać i gościć u siebie.

   Na ten Nowy Rok życzę Wam wiele miłości i zdrowia, bo to chyba najważniejsze. Spełnienia marzeń tych wielkich i tych malutkich. Wiele nowych inspiracji. Realizacji wszystkich planów i projektów. Odrobiny takiego zdrowego szaleństwa, dużo uśmiechu za to zero smutków i zmartwień.



   Żeby rok 2013 był wspaniałym rokiem- osobiście bardzo lubię 13. 
Do zobaczenia  w styczniu. 
manita

sobota, 29 grudnia 2012

Sweet Berry

   Witam bardzo serdecznie  Jest mi ogromnie miło, że w manitowisku pojawiły się nowe twarze- witajcie serdecznie, mam nadzieję, że będziecie do mnie zaglądać z przyjemnością. Dziękuję również za wszystkie Wasze miłe słowa jakie zostawiacie pod postami. Zaręczam Wam, że są one dla mnie motorem napędowym do dalszego działania.
   Uwielbiam szyć lalki. Wspominałam o tym niejednokrotnie. Od dawna chciałam się zmierzyć z lalą stojącą. Setki razy oglądałam tutka na tej stronie i dzisiaj przyszedł dzień próby. Powyciągałam mnóstwo szmatek, tasiemek, wypełnienie do lal i zasiadłam do maszyny. W ten oto sposób na świat przyszła moja Sweet Berry. Imię zawdzięcza temu, że jest słodka jak truskawka ;) i tak się zmiksowało. Na płaszczyk wykorzystałam świetną dzianinkę, którą dostałam od Nailaa jako dodatek do tkanin wygranych w jej candy.
   Ale koniec gadania, czas przedstawić moje ostatnie dziecko. Oto ona.











   Jestem ciekawa Waszych opinii. Udało mi się moje najmłodsze dziecię?

czwartek, 27 grudnia 2012

prezent

   Witam Was serdecznie po Świętach. Dziękuję serdecznie za wszystkie miłe słowa, życzenia, gesty jakie od Was otrzymałam. Jest mi z tego powodu niezmiernie miło i ciepło na sercu.
    Dzisiaj pokażę prezent pod choinkę jaki przygotowałam dla mojej teściowej. Prezenty dla teściów zawsze sprawiały nam sporo problemów, bo cóż można dać osobie, która ma wszystko. W tym roku postawiłam na "prace ręczne".
     Moja teściowa bardzo ładnie urządziła swój dom. Ma wiele przedmiotów, które są piękne, stare i można nazwać je shabby, choć nigdy w jej domu nie padło to słowo. Postanowiłam więc przygotować tacę oraz pudełko z obrączkami na serwety. 
       Tacę pomalowałam na biało i zrobiłam przecierki. Naniosłam transfer pochodzący z graphicsfairy. Gotowy produkt przypadł mi do gustu. 




   Do ozdobienia pudełeczka postanowiłam wykorzystać serwetkę z retro portretem dziewczynki. Dodatkowo umieściłam przy pomocy transferu motylki znalezione u Kamili z domu na gorce. Motylki trafiły również na obrączki. Całość oczywiście wcześniej została pomalowana i poprzecierana.






   Do powyższych przedmiotów dołożyłam Hiacyntę w fioletach, zapakowałam i pozostało mi czekać na reakcję. Po przybyciu do domu teściów od razu w oczy rzuciła mi się przemalowana na kolor lawendy kuchnia oraz kosze, które zostały pobielone. Aż się w duchu ucieszyłam! Po życzeniach i barszczyku przeszedł czas na odpakowanie prezentów i wiecie, chyba po raz pierwszy moja teściowa była zadowolona z otrzymanego podarku. Sprawiła mi tym nieziemską radość.

   Pozdrawiam Was serdecznie.

sobota, 22 grudnia 2012

Wesołych Świąt

   Witam Was serdecznie. Dzisiaj będzie w wielkim biegu, bo jeszcze sporo rzeczy do zrobienia. Po pierwsze muszę Wam wszystkim serdecznie podziękować za to, że ze mną jesteście, że odwiedzacie, że piszecie tyle miłych słów. Manitowisko skończyło już pół roku i muszę przyznać, że jestem bardzo mile zaskoczona, że w tym czasie tyle osób je odwiedziło, choćby tylko przelotnie. Jestem bardzo zadowolona, że postanowiłam założyć tego bloga, bo dzięki niemu poznałam wiele wspaniałych osób i choć znamy się tylko dzięki sieci, to tyle sympatii, tyle miłych gestów dawno mnie nie spotkało. Dziękuję więc i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dalsze miesiące.
  Po drugie muszę pokazać jakie cudowne rzeczy dostałam od dwóch wspaniałych dziewczyn. Anulek z bloga teczowe barwy przesłała do mnie cudnie ozdobione szyszki i obrazek. Szyszki zdobią wazon z jemiołą i wyglądają cudnie.


  Dusia z syndromu kury domowej przesłała mi cudowności o jakich zrobieniu ja tylko mogę sobie pomarzyć, gdyż technika ta jest mi zupełnie obca. Dostałam całe pudełeczko pięknych gwiazdek, dzwoneczków i aniołków, bombka karczoch oraz małego skrzacika i słodycze, które dzieciaki od razu porwały, jak gdyby w życiu słodkiego nie widziały. 




   

    Dziewczyny bardzo Wam dziękuję. Niesamowite niespodzianki, jak patrzę na te wszystkie prezenty, to aż serce robi się miękkie. 
   Po trzecie wygrałam candy u Nailaa z bloga ce-la-faccio i otrzymałam stertę pięknych szmatek, które z pewnością w najbliższym czasie wykorzystam. Dziękuję jeszcze raz moja kochana. 
    Po czwarte otrzymałam Rosea  z kwiato-stanów przesłała mi wyróżnienie. Bardzo Ci dziękuję i jest mi z tego powodu niezmiernie miło. 


   I tym razem się wyłamię. Nie potrafię wskazać konkretnej osoby, do której poleci wyróżnienie, bo wszystkie blogi, które obserwuję uwielbiam- więc jeżeli macie ochotę- możecie się częstować. 

   Po piąte- moja choinka ozdobiona na bogato. Kolorowo i wesoło. Stoi, pachnie i oczy raduje.


   I na koniec Wszystkim Wam składam najserdeczniejsze życzenia- zdrowych, radosnych, spokojnych Świąt, wspaniałej rodzinnej atmosfery, pachnących choinek i tylko wymarzonych prezentów. Nie objadajcie się za bardzo, albo objadajcie- ja na pewno będę. Tym, którzy nie świętują, życzę odpoczynku.
   Radujmy się. 

 

sobota, 15 grudnia 2012

siostrzyczka

   Witajcie. Nie wytrzymałam. Nie dałam rady. Tak, jestem uzależniona! Mimo, że się zarzekałam, że tego nie zrobię dopóki nie wyprostuję wszystkiego przed Świętami. To jest silniejsze ode mnie. Nie potrafię już bez tego żyć. Poddałam się i zasiadłam do maszyny. Tak bardzo tego chciałam. Po prostu musiałam. Gdy tylko w mojej głowie pojawi się jakiś pomysł nie potrafię myśleć o niczym innym. Uwielbiam wybieranie tkanin i dodatków. Uwielbiam ten moment, gdy mogę obserwować kolejne etapy  powstawania danej rzeczy. Jak kawałek materiału nabiera wymiernych kształtów, jak moim oczom ukazuje się efekt końcowy. No po prostu kocham to.
   Nie przedłużając wiec tych moich wywodów przedstawiam Wam siostrzyczkę mojej Różowej Tildy- oto Panna w Fioletach.








   
  Fioletowa dama dostała również wianuszek wykonany przeze mnie. Tym razem ozdobiłam go szyszkami. I wiecie co, chyba Tildy mnie strasznie wciągnęły.
   Pozdrawiam Was serdecznie i cieszę się, że dzisiaj zasnę ze spokojną głową.... no chyba, że urodzi się jakiś nowy pomysł. 
    

środa, 12 grudnia 2012

wymarzona

   Witam Was serdecznie. Dziękuję Wam za wszystkie miłe komentarze pod ostatnimi postami, którymi Was w ostatnim czasie zasypałam :). Obiecuję, że w najbliższym czasie będzie ich już mniej. Dziecię moje wyzdrowiało i od jutra wracam do pracy. 

  Chwaliłam się Wam moim prezentem mikołajkowym i wczoraj postanowiłam go wypróbować. Muszę przyznać, że maszyna szyje wspaniale i jest taka cicha. Normalnie sam miód :). 
   Muszę Wam się przyznać, że moja przygoda z szyciem została zapoczątkowana miłością do Tild. Jednak po wykonaniu jednego zajączka i lalki mój zapał do nich zgasł. Tyle widziałam pięknych lal na różnych stronach a moja wyszła nijaka. Nie wzbudziła mojego zachwytu i zapał został ostudzony. Ale wczoraj się zawzięłam, zaparłam i stwierdziłam, że daję sobie jeszcze jedną szansę. Chcę mieć swoją lalę. Swoją wymarzoną, wyśniona. Powyciągałam stertę materiałów, tasiemek i  zasiadłam do maszyny. Szyłam i szyłam i szyłam... i mam ją- jest taka jaką chciałam i do tego jest cała moja, od początku do końca.











  Ponieważ zbliżają się Święta lala dostała wianuszek z choinką, również przeze mnie wypleciony. Teraz wisi sobie na wieszaku i cieszy moje oczy. Ciekawa jestem co o niej sądzicie.
   Pozdrawiam.

wtorek, 11 grudnia 2012

zawieszki

   Witam z samego rana. 

   Na samym wstępie muszę się Wam pochwalić. Dostałam spóźniony prezent na Mikołaja. Muszę się przyznać, że nawet było mi trochę przykro, że Święty zupełnie o mnie zapomniał. Nawet zdążyłam się lekko sfochować, co ładnym zachowaniem nie jest ale jestem tylko człowiekiem i takie stany są mi również znane. A tu tara. On wcale nie zapomniał. On czekam na dostawę do towaru Lidla i w ten oto sposób przytargał wczoraj do domu nową maszynę do szycia :). Jeszcze nie zdążyłam nic na niej uszyć ale troszkę sobie wczoraj popróbowałam i powiem, że jestem bardzo zadowolona. Z pewnością w najbliższym czasie zasiądę do niej na dłużej. 

   Od dłuższego czasu przymierzam się do uszycia zazdrostek na kuchenne okna. Zbieram się i na tym się kończy, niestety. Nie mam do nich weny. Uszyję je na pewno ale jeszcze nie teraz. Okna jednak takie "gołe" być nie mogą, więc uszyłam sobie świąteczne zawieszki. Lniane kółeczka ozdobione wzorami z serwetek. Wzory są jak najbardziej świąteczne więc pasowały do tego celu idealnie. I jak, może być? 







   Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję, że jesteście ze mną- zwłaszcza teraz, gdy obowiązków i zajęć mnóstwo.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

kula pomysłu Kamili

   Witam serdecznie. Jakiś czas temu Kamila z domu na gorce umieściła na swoim blogu instrukcję zrobienia kuli z papierowych ręczników. Kamila ma wspaniałe pomysły, więc postanowiłam skorzystać  i oto efekt. 







   Kamilo, dziękuję Ci z całego serca za inspirację. A jak tam Wasze przygotowania do Świąt? U mnie idzie coraz lepiej ale to chyba dlatego, że mój pomocnik Emil pogania mnie do pracy :).

niedziela, 9 grudnia 2012

pomocnik

   Witajcie w niedzielny poranek. Cieszę się niezmiernie, że grono osób w manitowisku stale się powiększa. Nowe obserwatorki przybywają a moje serce raduje się, że znajdujecie powody, żeby u mnie pozostać. Dziękuję, że jesteście.
   Wiecie, że do Świąt pozostały już tylko dwa tygodnie? Czas leci nieubłaganie. Osobiście jestem ze wszystkim do tyłu. Niby siedzę w domu tyle czasu ale z chorym Lulkiem zbyt wiele zrobić się nie da. Chore dziecko jest marudne i leżenie w łóżku wcale tej sytuacji nie poprawia. Muszę stale siedzieć przy niej i ją zabawiać bo widać, że brak spacerów i szkoły szalenie jej doskwiera. Muszę ją również pochwalić, bo ostatnio po raz pierwszy w swoim życiu upiekła pierniczki- wszystko zrobiła sama. Mama pomagała tylko we wkładaniu i wyciąganiu z piekarnika. Efekt jest super i z całej puszki ciastek pozostała połowa. Dobrze, że w lodówce od jakiegoś czasu dojrzewa ciasto piernikowe.
   Dobre duszki chyba zobaczyły, że jestem ze wszystkim w polu i wczoraj w moim domu pojawił się pomocnik. Skrzat Emil przybył na pomoc. Odkąd przekroczył próg mojego domu wszystko stało się proste, łatwe i przyjemne, bo Emil roztacza wokół siebie aurę dobrej atmosfery.





   Emil jest dokładnie taki, jaki miał być. Powstał w mojej głowie, więc jest spełnieniem moich fantazji. Ponieważ jest skrzatem świątecznym ma choineczkę- a że jest pomocnikiem, posiada dwa woreczki z różnościami, dzięki którym jest niezastąpiony przy wszelakich pracach. Najważniejsze jest jednak to, że jest skrzatem o wspaniałym charakterze i dzięki niemu moje nastawienie do życia uległo zdecydowanej poprawie.
   Zresztą sami zobaczcie. Zdołałam uszyć poduchy i choinkową girlandę. Jako, że w kwestii świąt jestem tradycjonalistką będzie czerwień, dużo czerwieni :).





  A teraz zmykam bo Emil kręci się po kuchni i wyraźnie nawołuje mnie do pracy.