Tak jak w tytule. Nie mam czasu na nic, weny też nie mam. Oznacza to w moim przypadku, że jesień przyszła. Szkoła się zaczęła, zajęcia dodatkowe dla dzieci. Muszę przyznać, że moja córka w tym roku założyła sobie bardzo ambitne plany i praktycznie codziennie coś- kółko matematyczne, dodatkowy angielski, zumba, jazda konna i ostatnio doszła siatkówka. Na szczęście rezygnuje z chóru, bo już bym jej w ogóle nie widziała. Synek ma zajęć mniej, bo on woli swój czas spędzać na podwórku z kumplem.
Dzieciaki rosną mi w strasznym tempie. Jestem czasami przerażona. Julce ostatnio kupiłam buty w rozmiarze 40!!! a ona ma dopiero 10 lat. Niedawno jeszcze ich w wózku pchałam.
Ostatnio czas mnie przytłacza. Chyba zdałam sobie sprawę, że znalazłam się na półmetku życia i nie jestem pewna, czy pierwsza połowa została dobrze wykorzystana. Takie mnie różne myśli nachodzą. Sami widzicie. Jesienna melancholia.
Taki stoliczek- pomocnik Wam mogę tylko pokazać. Zmalowany już chwilę wcześniej. W romby podpatrzone na innych blogach.
tymczasem uciekam,
rozmyślam dalej,
może mi się znudzi
i wena powróci
manita