Gdy wprowadziliśmy się do naszego mieszkania poprzednicy, poza nieuregulowanym rachunkiem za wodę, zostawili nam w prezencie stary stołek- zwykły taboret, jakich w naszych domach w latach zaprzeszłych było mnóstwo. Szczerze nie lubiłam tego typu siedziska ale skoro trwał remont stołek pozostał do jego zakończenia. O dziwo, po ukończeniu prac taboret nie wyleciał z hukiem do śmietnika a stał się meblem najczęściej przestawianym, wyciąganym i chowanym. Służył jako drabina, podstawka lub normalnie jako przedmiot do siedzenia. I choć przez ponad dziewięć lat kuł w oczy swoim okropnym wyglądem, sama muszę się przyznać, że osobiście traktowałam go jako najlepsze krzesło do maszyny.
Skoro mebel ten był tak często przez nas użytkowany musiałam coś zmienić w jego wyglądzie. No sami przyznajcie, nie jest to sprzęt jaki można zaprezentować przy gościach.
Chwyciłam papier ścierny, puszkę farby i postanowiłam "pimp my stołek". Ponieważ dawno nie zsiadałam do maszyny to kolejny pomysł jaki wpadł do mojej głowy sprawił mi wiele przyjemności i uszyłam pikowaną poduchę, którą przy pomocy gumek zamontowałam na taborecie. No i jak? Chyba nie trzeba go teraz chować przed ludźmi?
Muszę Wam powiedzieć jeszcze o moim postanowieniu. Ponieważ nie lubię jesieni, czego wcale nie ukrywam, bo źle mnie nastraja do życia, postanowiłam przestać z nią walczyć i pogodzić się z tym, że jest. Dlatego oprócz wrzosów na balkonie wprowadziłam je do domu i wiecie co? Zrobiło się jakoś przyjemniej.
Pozdrawiam Was więc wyjątkowo jesiennie.
Świetna przemiana krzesła, super efekt!! Przypominają mi się czasy dziciństwa w kuchni przy stole stały cztery takie taborety a dodatkowo mieliśmy jeszcze takie wersje mini, dla dzieci, nogi miały o połowę krótsze :-)) i zachowały sie do dzisiaj u mojej mamy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Piękna przemiana, normalnie czuje sie zmotywowana do działań :D
OdpowiedzUsuńPięknie teraz wygląda ten stołeczek :) Ile takie malowanie może zrobić dla starego mebla - nadaje mu nowe życie. A ta poduszeczka jest urocza :) Tez nigdy nie lubiłam jesieni, a szczególnie kiedy leje deszcz, ale taka słoneczna jak teraz nawet jest przyjemna :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚliczną poduchę uszyłaś, a po przemalowaniu stołek jak nowy:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie trzeba go chować-bardzo ładny !!! Pozdrawiam D.
OdpowiedzUsuńDobrze Ci poszło :) ja mam 4 stołki do podrasowania i nie mogę się zabrać - na razie dalej straszą... ;)
OdpowiedzUsuńmam taki sam stołeczek, już wiem co z nim zrobię;-)))Manita jesień jest piękna!szkoda że bliżej mnie nie mieszkasz zaprosiłabym ciebie na spacer i kawę taką prawdziwą IT
OdpowiedzUsuńUwielbiam prawdziwą kawę, faktycznie szkoda- myślę, że byłoby miło.
Usuńfajnie wyszedł ten taborecik, to co Ty teraz stworzysz przy tej maszynie, jeśli twoje "jestestwo" zasiądzie na takim dostojnym stołeczku ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :-)
Jestestwo zasiada ale weny brak ;)
UsuńStołek bardzo Ci się udał ,
OdpowiedzUsuńale chyba teraz strach go używać, żeby nie pobrudzić :-)))
fajnie że do mnie zajrzałaś bo ja poznałam Twój blog, super rzeczy robisz, szyjesz jestem pod wrażeniem :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Marta
Anitko podziwiam i z zachwytu wyjść nie mogę :)
OdpowiedzUsuńStołek wyszedł superowo :)
Ja też bym chciała takie wrzosy ale mój Koloruś by je po części niestety zjadł , Kala tylko próbuje od smyka się nauczyła ( jak Twoje kocurki kochane zachowują sie przy Panci kwiatkach)masz niesamowicie grzeczne futerka :)
buziaki
Danusiu, koty zgodnie stwierdziły, że te kwiaty są niejadalne a nawet nie przypasował im ich zapach więc omijają z daleka. Nie ma to jednak jak świeżo wschodzące zioła panci.
UsuńPrawdziwa metamorfoza :-) Taborecik pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuńStołeczek dostał drugie życie ;) Piękny jest jak pięknie uszyłaś poduchę, razem tworzą cudną całość!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki
Mam dwa identyczne stare taborety , więc jeśli pozwolisz odmienię swoje w podobny sposób :)Wyszło super
OdpowiedzUsuńAnula, więc do pracy :)
UsuńWspaniała przemiana ;) Brawo!
OdpowiedzUsuńFajna metamorfoza :) Dobry pomysł na poduszeczkę - takiego "chwytaka" jeszcze nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńChwytak jest bardzo prosty w wykonaniu i świetnie się sprawdza.
UsuńZacnie się teraz prezentuje ten taborecik, a co do jesieni to mam takie same uczucia, tylko ja jeszcze nie umiem się z nią pogodzić. I smutek...
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim za tyle miłych słów.
OdpowiedzUsuń