Dzisiaj moja rodzinka wraca do domu. Nie powiem, było bardzo cicho i nawet brakowało mi tych małych, dziecięcych awantur, ale i mój czas tylko dla siebie się kończy. Nie ma co, poszyłam jak nigdy i to mnie cieszy.
Wracają do tematu- jak powstała jedna poduszka, to trzeba przecież doszyć kolejne do kompletu. Spodobało mi się "łatkowanie", więc powstały jeszcze dwie.
Pierwsza- to również dresden, tyle że mniejszy.
Druga to już wolna amerykanka, z uwagi na brak większej ilości białego materiału na tło.
i wszystkie trzy razem
:)