Wszystkie zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie oraz wykorzystywanie bez uprzedniego uzyskania mojej zgody.

niedziela, 28 października 2012

powstało bo mi się bardzo chciało :)

   Tęskniłam za maszyną, ale nie miałam siły do niej zasiąść. Mimo to strasznie mnie nosiło, żeby czymś zająć ręce. Wyciągnęłam ze swojego kartonu dwa serduszka. Sięgnęłam po swój stos serwetek i przeglądając je od razu wpadły mi dwa cudowne wzory. I już wiedziałam, Dwie farby akrylowe- moje ulubione kolory- szary oraz brudny biały, dodatkowo klej i lakier, biała świeczka, papier ścierny. I tak oto powstały dwa serduszka. Postarzone, retro. Podobają mi się. Znalazły swoje miejsce na ukrywającym rury wieku od kosza i... cieszą moje oczy.


   Te retro serwetki są cudowne. Gdyby ktoś szukał takich to polecam tą stronkę serwetki, gdzie znajdziecie mnóstwo pięknych wzorów a sama jakość obsługi Was zachwyci. Osobiście zakupiłam tam sobie sporo różniastych serwetek i jestem zachwycona.

   Dodatkowo muszę Wam powiedzieć, że otrzymałam zamówienie od swojego własnego męża. Poprosił mnie o przygotowanie  choinki, która będzie mogła stać na biurku w pracy. Dwa warunki- ma być postarzana i z sowami. Nie dyskutując z jego koncepcją zabrałam się do realizacji i tak oto postała choineczka.


 
  I jeszcze muszę się pochwalić, że dostałam kolejne wyróżnienie :). Nika moja kochana- dziękuję Ci serdecznie, to dla mnie wielki zaszczyt. Przy okazji polecam blog Niki, jeżeli ktoś jeszcze go nie zna serdecznie zapraszam i zachęcam do odwiedzenia- moje anielskie inspiracje.


   W związku z powyższym pozwolicie, że i tym razem złamię zasady i nie będę wskazywać blogów, które wyróżniam w ten wyjątkowy sposób. Wszystkie blogi, które odwiedzam i obserwuję są piękne i genialne i nie potrafię na dzień dzisiejszy wybrać tylko pięciu. Ciacho leci do wszystkich moich ulubionych blogów.
   Pozdrawiam Was bardzo serdecznie w ten śnieżny poranek.

sobota, 27 października 2012

potworzyca po domowemu

   Witam Was w ten śnieżny dzień. Niby wszędzie mówili, że śnieg padał będzie ale wcale na niego nie czekałam, zwłaszcza w październiku. Jako człowiek zdecydowanie ciepłolubny nie przepadam za tymi chłodniejszymi porami roku. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do jesieni a tu zima się zbliża. Brrrr.
   Jednak dość marudzenia. Jak wchodzę do manitowiska i widzę nowe twarze, które pojawiają się choćby tylko na chwilę bądź zostają na dłużej, gdy czytam Wasze komentarze- od razu na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Dziękuję Wam za to z całego serca :). Oczywiście muszę przywitać i przedstawić wszystkim nowe twarze w naszym gronie: Justyna, Halina, Magnolia i pudelek- postanowiły dołączyć do manitowiska i mam nadzieję, że będzie im u mnie miło :).

   Co nowego u mnie powstało? Po raz kolejny przygotowałam prezent- tym razem urodzinowy dla koleżanki bliźniaków, która jest ogromną fanką Monster High. Wiedzieliśmy, że dziewczynka je uwielbia i ma sporą kolekcję lalek i innych powiązanych gadżetów, więc w sklepie mieliśmy dylemat, co wybrać, żeby już takiej rzeczy nie posiadała. Postawiliśmy więc, że zrobimy coś sami a właściwie dzieci postanowiły, że mama je wyręczy. W ten sposób mamy poduszkę i obrazek  wykonane techniką decoupage.




      Dzieciaki idą na urodziny dzisiaj i mam nadzieję, że prezent się spodoba.   Dobrze, teraz już zmykam zabawić się w perfekcyjną Panią Domu, bo coś ostatnio do niej mi daleko :(.
      Ps. Fajnie, że ze mną jesteście.

czwartek, 25 października 2012

w prezencie

   Jest mi tak miło, że manitowisko w swoich progach gości coraz więcej osób. To niezwykle miłe i motywujące zobaczyć nowe twarze na liście obserwatorów. Tym razem chciałabym Wam serdecznie przedstawić dwie piękne czarnowłose kobiety- burana25, czarna- witam Was serdecznie i czujcie się jak u siebie.
  Dzisiaj chciałam Wam pokazać jaki prezent uszyłam dla mojej internetowej znajomej a właściwie jej maleńkiego synka, który właśnie co przyszedł na świat. Wiem, że mamusia jest strasznie zabiegana więc z pewnością czasu na internet ma niewiele, więc pokazuję już teraz.
   Mały miś dla małego Misia. Wykrój misia znaleziony gdzieś w sieci. Przepraszam, że nie podaję linka ale znalazłam go jakiś czas temu i czekał tylko sobie w kolejce. W komplecie pikowana torebka na butelkę lub małe drobiazgi, które mama trzyma blisko łóżeczka.




Dodatkowo obrazek- również misiowy.


 
   Mam nadzieję, że prezent przypadnie do gustu mamie i maluszkowi, może dzięki przytulance, choć na chwilę przestaną go męczyć kolki.
   Tak na marginesie to muszę Wam powiedzieć, że strasznie tęsknię za szyciem. Tak mało czasu mam ostatnio dla maszyny i szmatek. Dzień krótki a różnych prac i obowiązków dużo. Tak fajnie byłoby się zamknąć sam na sam z maszyną na cały dzień....

wtorek, 23 października 2012

chwalę się


  I chyba mamy po pięknej pogodnie :(. Zimno się zrobiło i mgła taka, że nie widać praktycznie nic na odległość kilku metrów. Te zmiany aury spowodowały, że się przeziębiłam i najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. Niestety nie ma tak dobrze i trzeba chodzić do pracy, więc kuruję się aspiryną i herbatą z cytryną. Może dam radę. Koniec żali :).
   Witam serdecznie Monikę, która dołączyła jako obserwatorka do manitowiska i oczywiście sprawiła mi tym ogromną radość. Pozostałym moim "starym znajomym" serdecznie dziękuję, że tutaj zaglądacie. Buziaczki serdeczne przesyłam.
   Dzisiaj będę się chwalić. Jakiś czas temu bawiłyśmy się z anulek na jej blogu teczowe barwy w zgadywankę. Mi się nie udało odgadnąć co stworzyła młoda artystka, jednak organizatorka zabawy postanowiła nagrodzić wszystkie osoby, które się do niej przyłączyły. Gołąbek przyleciał dzisiaj i przyniósł takie oto podarki





   Fartuszkiem jestem zachwycona i nie dam go założyć nikomu, tylko sama będę w nim paradowała po czeluściach ;) mojej kuchni. Kochana anulek sprawiłaś mi straszną radochę- dziękuję Ci bardzo.

   Przy okazji pochwalę się moimi nowymi kubeczkami, którym nie potrafiłam się oprzeć. Tak, tak- zaraz za sercami i poduchami to kolejny mój nałóg ;).

 

   Na koniec jeszcze przemalowana puszka na kawę, która teraz podoba mi się zdecydowanie bardziej niż przed malowaniem.


   Trzymajcie się ciepło w te chłodne dni.

sobota, 20 października 2012

piwniczny nastrój

   Witajcie w ten piękny, słoneczny dzień. Jeżeli mam mieć takie jesienne widoki przez okno, to niech ona trwa nawet i pół roku!



   Jakiś czas temu pisałam Wam o tym, że zakupiłam tapetę do przedpokoju. Tapeta dotarła i dzisiaj zabrałam się do pracy. Pokażę najpierw przedpokój przed zmianami, no wiem nie robił wrażenia.



   Zdjęcia są kiepskie, bo przedpokój jest wąski i dość ciemny. Te właśnie jego cechy chciałam wykorzystać przy zmianie. Chciałam aby wyglądał jak piwniczne wnętrze. Niestety mieszkam w bloku więc ściany są krzywe i pomieszczenia małe, więc muszę czasami korzystać z półśrodków i takiego właśnie użyłam tym razem. Chodzi mi o tapetę,  która ma stanowić namiastkę starych ścian. I jak? Udało mi się choć po części osiągnąć zamierzony cel?



   Na ścianach oczywiście zamieszkały moje anioły. Nabyłam również lustro w formie okna.





A taki mam teraz widok, gdy siedzę na fotelu w pokoju.



   Pozdrawiam Was serdecznie i życzę równie pięknej niedzieli jak sobota :).

wtorek, 16 października 2012

nic nie zrobiłam ;)

   Faktycznie, nie mam ani chęci ani zapału. Próbowałam pogodzić się z jesienią ale ona wcale nie ułatwia mi tego zadania. Dzisiaj od rana zaserwowała mi deszcz i ponurą aurę, co niewątpliwie nie wpływa dobrze na moje samopoczucie.
   Nie zrobiłam nic, no prawie nic. Odnowiłam jedynie stary kwietnik wygrzebany gdzieś na babcinym strychu. Pomalowałam na biało przywieziony dawno temu z Tunezji lampionik i mam nowy świecznik zawieszony na ścianie. Mąż wyjątkowo powstrzymał się od komentowania nowego elementu wyposażenia ściany ;) więc chyba go zaakceptował.


   Pocieszam się jedynie tym, że pomysły w głowie są. Zakupiłam już śliczną tapetę i jak tylko dojdzie biorę się za ścianę w przedpokoju.
   Przy okazji chciałam Wam pokazać nową pasję moich dzieci- konie, właściwie kucyki. Lulek marzyła o tym od dawna. Pamiętam jak ze dwa lata temu zrobiła w domu karczemną awanturę, gdy usłyszała, że nie można trzymać kucyka w bloku. Moja córcia chciała zrobić mu mieszkanie na balkonie i mówiła o tym z pełnym przekonaniem i stanowczością. Jest więc teraz szczęśliwa mogąc uczyć się jeździć na kucyku i nawet zaraziła swoją pasją Kolkę, który początkowo nie palił się do tego pomysłu.

Julka z Ostiną




Mikołaj z Osą



   Pozdrawiam Was serdecznie i  życzę dużo dobrego samopoczucia, dziękując jednocześnie za to, że odwiedzacie manitowisko, że piszecie komentarze- bo to nadaje sens istnieniu bloga. Oczywiście przedstawiam Wam nowe obserwatorki- martuchnaj i Wiola są z nami i mam nadzieję, że będzie im dobrze w manitowisku. Buziaki. 

niedziela, 14 października 2012

historia jednego stołka

   Gdy wprowadziliśmy się do naszego mieszkania poprzednicy, poza nieuregulowanym rachunkiem za wodę, zostawili nam w prezencie stary stołek- zwykły taboret, jakich w naszych domach w latach zaprzeszłych było mnóstwo. Szczerze nie lubiłam tego typu siedziska ale skoro trwał remont stołek pozostał do jego zakończenia. O dziwo, po ukończeniu prac taboret nie wyleciał z hukiem do śmietnika a stał się meblem najczęściej przestawianym, wyciąganym i chowanym. Służył jako drabina, podstawka lub normalnie jako przedmiot do siedzenia. I choć przez ponad dziewięć lat kuł w oczy swoim okropnym wyglądem, sama muszę się przyznać, że osobiście traktowałam go jako najlepsze krzesło do maszyny.
 Skoro mebel ten był tak często przez nas użytkowany musiałam coś zmienić w jego wyglądzie. No sami przyznajcie, nie jest to sprzęt jaki można zaprezentować przy gościach.

 

   Chwyciłam papier ścierny, puszkę farby i postanowiłam "pimp my stołek". Ponieważ dawno nie zsiadałam do maszyny to kolejny pomysł jaki wpadł do mojej głowy sprawił mi wiele przyjemności i uszyłam pikowaną poduchę, którą przy pomocy gumek zamontowałam na taborecie. No i jak? Chyba nie trzeba go teraz chować przed ludźmi?





   Muszę Wam powiedzieć jeszcze o moim postanowieniu. Ponieważ nie lubię jesieni, czego wcale nie ukrywam, bo źle mnie nastraja do życia, postanowiłam przestać z nią walczyć i pogodzić się z tym, że jest. Dlatego oprócz wrzosów na balkonie wprowadziłam je do domu i wiecie co? Zrobiło się jakoś przyjemniej.

   Pozdrawiam Was więc wyjątkowo jesiennie.

sobota, 13 października 2012

uratowane wieko

   Witam serdecznie w ten dość słoneczny poranek. Pozwolicie, że na samym początku przedstawię nowych obserwatorów- Monique, Moniko PÓźNIAK- witam serdecznie i dziękuję, że postanowiłyście zostać u mnie dłużej, bardzo cieszę się z tego powodu :).
   Dzisiaj chwiałam pokazać coś, co sama nie wiem jak nazwać mogę. Dla ułatwienia sobie zadania, uznałam to coś za tablicę ;).
   W domu miałam wieko od starego kosza. Wieko, które się plątało pod nogami ale szkoda było je wyrzucić. Zupełnie niepotrzebne nikomu, wręcz przeciwnie nawet przeszkadzające, taka zawalidroga. Nie wiem dlaczego ale jakoś zawsze szkoda mi go było i stawiałam w kącie zamiast się go pozbyć.
   Owo wieko nie miało przed sobą świetlanej przyszłości- mogło skończyć jako koci drapak albo jeszcze marniej w koszu na śmieci. Te dwie opcje chodziły mi po głowie i... wczoraj mnie olśniło. Chwyciłam wieko, klej, starą ramkę z aniołami (jej życie też już się kończyło, gdyż została właściwie sama pęknięta przednia część ramki). Nałożyłam klej, obciążyłam i po kilku godzinach cieszyłam się już moją tablicą.
   Podoba mi się bardzo a co ważniejsze, zamocowałam ją na rurach, których nienawidzę i wydaje mi się, że teraz są mniej widoczne ;).
   Do tablicy można przyczepiać różne rzeczy- zdjęcia, zawieszki, ozdoby. Na dzień dzisiejszy powiesiłam na niej jedno z moich serc.



   Tak oto uratowałam wieko, które teraz cieszy moje oczy. Mąż jak wróci z pracy z pewnością stwierdzi- no tak mieszkam w Cepelii- no cóż taką sobie babę wziął to teraz żyje ze mną i z moimi gratami.
   Buziaki.
 

czwartek, 11 października 2012

Dzień Nauczyciela.

   Matulu jak ja się cieszę, że tyle osób odwiedziło już moje skromne progi. Witam attanę, aniutę, agnieszkęk, super że jesteście :). Ostatnio mam strasznie mało czasu i ta pogoda źle na mnie działa, ale jak wpadam do manitowiska i czytam Wasze słowa, jakie tu zapisujecie to aż buzia mi się cieszy. Dziękuję, że jesteście ze mną :).
   Szarańcza moja osobista uczęszcza do drugiej klasy. Muszę przyznać, nawet przyznam to z wielką ulgą, do szkoły chodzą z uśmiechem i ochotą. Duży wkład w ich nastawienie ma niewątpliwie wychowawca klasy.    Pani szarańczaków jest super, sympatyczna, otwarta, bezproblemowa i dzieciaki ją uwielbiają. Nie powiem, że w klasie zawsze panuje atmosfera tylko i wyłącznie dobrej zabawy i swawoli, wręcz przeciwnie- dzieci mają sporo nauki, dużo czytają, piszą dyktanda i klasówki, jednak wspaniałość charakteru wychowawcy powoduje, że wcale się tym nie zniechęcają.
   Jak wiadomo Dzień Nauczyciela za pasem, więc postanowiliśmy w tym roku podziękować "naszym Paniom" w sposób bardziej oryginalny, niż poprzez bukiety kwiatów. Samodzielnie, no może z niewielką pomocą mamy ;), szarańcza przygotowała ramki a do kompletu dołożyła wcześniej zrobione zakładki. Mamy nadzieję, że się spodobają obdarowanym.





   Dobrej nocy.

niedziela, 7 października 2012

wyróżnienie :)

   Po raz kolejny jest mi bardzo miło ogłosić, że ktoś postanowił wyróżnić mój blog. Jupi- jakby to powiedziała szarańcza na wieść o dobrej nowinie.
   Wyróżnienie przyleciało do mnie od Weasel- autorki bloga weasels-world. Moja droga z całego serca dziękuję i bardzo się cieszę z otrzymanej nagrody.



   Teraz zgodnie z zasadami muszę wyróżnić pięć blogów, które nie posiadają zawrotnej 200 osobowej listy obserwatorów. Trudne to zadanie, bo istnieje tyle miejsc, które z wielką przyjemnością odwiedzam, ale skoro wybrać muszę to wyróżniam:
Dom pod aniolkiem- Dagmara wie, że uwielbiam ją za to, że daje nowe życie starym meblom, czasami nawet je ratuje od siekiery
Gdzie nasza kraina nabiera barw- bo czuję, że z Rozą łączy mnie sporo rzeczy
Uroczy detal- bo Chenia tworzy cuda i bardzo mi się podoba sposób w jaki ozdabia swój dom
Hanulkowy dom- Hanuszka tworzy cuda w pięknych, pastelowych kolorach, które straszliwie mi się podobają
Tęczowe barwy.- bo czuję ogromną sympatię do anulek i lubię jej blog odwiedzać.
    Uff, ciężko było bo jest mnóstwo miejsc, do których zaglądam z wielką przyjemnością ale zasady są zasadami ;). Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.

sobota, 6 października 2012

żeby życie miało smaczek...

   ... raz podgrzybek, raz maślaczek.
   Tak, tak, tak! Uwielbiam grzyby! Lubię las, lubię jak wstajemy rano, wsiadamy w samochód i jedziemy ponad 2 godzinki  do naszego ulubionego lasu w okolicach Sławy. Lubię z koszykiem w ręku wędrować między drzewami, czując pod stopami uginający się mech.
   W tym roku plany zupełnie nie składały się z grzybobraniem ale ta sobota musiała to zmienić i zmieniała. Wcześnie rano zbudziłam szarańczę i razem z dziadkami wyprawiliśmy się do lasu. Pogoda nam dopisała a i grzyby nie chowały się przed naszymi oczami. Przywieźliśmy wielki kosz grzybków i teraz w moim domu pięknie nimi pachnie. Jutro na obiad będzie krem z kurek z kluskami, mniam.











   Dziękuję oczywiście za odwiedziny w moich skromnych progach i wszystkie miłe słowa, za które gorąco Was tulę. Pozdrawiam i idę sprawdzić jak tam moje grzybki.
   Kolorowych snów. Moje będą pewnie leśno- grzybowe, zawsze tak mam po powrocie z lasu. Wy też?