Czasami tak mam, że nie mam nic zaplanowanego do zrobienia, ale nosi mnie, aby coś zrobić. Tak było i w tym przypadku. Resztka białej włóczki leżała w koszyku i sama prosiła, żeby ją stamtąd uratować. Cóż robić? Wzięłam więc ją i przy okazji szydełko. Jedno oczko, drugie, trzecie... Tak właśnie powstała szeroka opaska. Dla ozdoby dorobiłam jej różyczkę. Włoczka wykorzystana do ostatnich centymetrów. Opaska na jesienną pogodę jak znalazł.
miłej soboty
manita
takie spontanicznie powstałe rzeczy są najlepsze i najlepiej wychodzą :)
OdpowiedzUsuńopaska śliczna, podoba mi się to "zwężenie" z kwiatuszkiem :)
Ale urocza :) i bardzo praktyczna, bo ostatnio (zwłaszcza wieczorami) wiatr daje po uszach :)
OdpowiedzUsuńCudowna!
OdpowiedzUsuńTakiej " garderoby" w szafie nigdy za dużo , milusia , a ta różyczka słodka pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńŚliczna:)
OdpowiedzUsuńUrocza :)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam- "czasem człowiek musi bo inaczej się udusi" . Stworzyłaś śliczna i praktyczną bransoletkę na jesienne chłody na pewno się przyda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczna opaska :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem mam. Opaska wyszła super.
OdpowiedzUsuńNiby taka prosta ... a ile w niej uroku :) Pozdrowionka ślę cieplutkie:)))
OdpowiedzUsuńFajnista!
OdpowiedzUsuńŚliczna :-) Piękny różowy kwiatuszek :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Sliczna :))) Idealna na jesienne spacerki :))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń